11 lipca 2010 na Helu przez wiele godzin trwała akcja ratownicza, fot. © emazury.com
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w okolicach cypla na Półwyspie Helskim w niedzielę, 11 lipca. Jak poinformował aspirant Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej w Pucku, 22-letni mieszkaniec Grajewa przyjechał na Hel razem ze swoją dziewczyną. W niedzielę oboje weszli do wody i po jakimś czasie zaczęli tonąć. Dziewczyna została uratowana przez obserwatorów akcji, którzy niezwłocznie ruszyli na ratunek. Mężczyzny niestety nie udało się uratować. Jego ciała do dziś nie odnaleziono
Niestety, nie był to jedyny tragiczny wypadek, który miał miejsce na Helu w niedzielę. Na tej samej plaży, w tym samym dniu, około dwie godziny później utonął 20-letni mieszkaniec Gdyni.
Akcja poszukiwania dwóch ciał była prowadzona przez jednostkę Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Mimo, że trwała wiele godzin, nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów. Ciało chłopaka z Gdyni zostało odnalezione dopiero następnego dnia przez płetwonurka, który je wydobył z morskiej toni, około 150 metrów od brzegu.
11 lipca 2010 na Helu przez wiele godzin trwała akcja ratownicza, w której brał udział m.in. śmigłowiec Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, fot. © emazury.com
Naoczni obserwatorzy zwracają uwagę na to, iż na Półwyspie Helskim wystepują zimne prądy, które powodują dużą różnicę temperatur pomiędzy masami wody. Spowodowane to jest m.in. dużą różnicą głębokości wody w tym rejonie. W niewielkiej odległości od brzegu dno bardzo silnie opada w dół, tworząc mocno nachylony spad. Świadkowie wskazują także, iż mimo że w tym dniu morze było bardzo spokojne, to pojawiała się okresowa fala, spowodowana pływaniem w niewielkiej odległości od brzegu szybkich łodzi hybrydowych typu R.I.B. (ang. Rigid Inflatable Boat), które osiągają prędkość dochodzącą do 100 km/h.
__________________________
Informacja:
emazury.com
|